Aparat – ale jaki?
Jak wybrać odpowiedni aparat?
Ostatnia aktualizacja: 23.09.2021.
Zdarza się, że rodzina czy znajomi pytają nas (po to mają fotografów pod ręką), “jaki aparat mam kupić?”. Dialog wygląda zazwyczaj tak:
– Co byście poradzili?
– Kup taki, jaki ci się najbardziej spodoba z wyglądu.
– Jak to?
– No i żeby nie był za drogi, w zasadzie to im tańszy, tym lepszy.
– Ale…
– I pamiętaj, że musi być wygodny, jak weźmiesz do ręki, to musisz poczuć, że to jest „to”.
– ???!!! A tak na serio?
– No, na serio… i pospiesz się, im szybciej kupisz aparat, tym lepiej. A w ogóle to przecież masz już aparat w kieszeni, pokaż no tego smartfona.
I tu właściwie moglibyśmy zakończyć nasz poradnik. Ciąg dalszy jest dla tych, którzy chcą podrążyć temat.
Nie szukaj aparatu, kup aparat i rób zdjęcia
Nasze powyższe rady biorą się z kilku spostrzeżeń:
Po pierwsze, fotografowanie powinno sprawiać radość, a co to za frajda fotografować brzydkim aparatem? Jeśli aparat jest ładny, to ręka sama po niego sięga i chce się robić zdjęcia! Po drugie, nawet najtańsze aparaty, a nawet aparaty wbudowane w telefony zapewniają przyzwoitą jakość obrazu (może nie w każdych warunkach, ale to inny temat), więc po co wydawać masę pieniędzy na początku przygody z fotografią? Lepiej przeznaczyć zaoszczędzone pieniądze na wycieczkę w ciekawe miejsce, gdzie nowy aparat się przyda, albo na warsztaty fotograficzne, które pozwolą zdobyć konkretną wiedzę. A i tak jakikolwiek aparat cyfrowy kupiony dziś już jest przestarzały. Mało tego – był już przestarzały, zanim trafił na półkę w sklepie. Jeśli więc ktoś uważa, że to głównie od aparatu zależy, czy będą powstawały piękne zdjęcia, to mamy grube nieporozumienie. Nie daj się wkręcić w ten „wyścig szczurów”.
Jeśli aparat nie będzie wygodny, nie będzie Ci się chciało robić zdjęć. Dlatego przez zakupem koniecznie idź do sklepu, weź wybrany model do ręki i zrób kilka zdjęć (jeśli nie wiesz jak, niech sprzedawca Ci pokaże, jak to zrobić). Powiązane z powyższym: przemyśl rozmiary aparatu. Pamiętaj, że najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie. Czy zawsze będzie Ci się chciało zabierać ze sobą “lustrzankę”? A nawet jak już weźmiesz, to czy będzie Ci się chciało ją wyciągać z torby albo nosić na szyi? Niektóre zdjęcia ilustrujące ten mini-poradnik, trochę z przekory, zostały zrobione starym, wysłużonym telefonem komórkowym i powstały właśnie dzięki temu, że ten telefon był pod ręką. A jeszcze inne sprzętem za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Założymy się o każdą sumę, że nikt nie będzie w stanie odróżnić, które są które (złośliwi pewnie powiedzą, że nic dziwnego, wszystkie są tak samo tragiczne, he, he).
Im dłużej szukasz “właściwego, najlepszego” aparatu, tym więcej ucieka Ci fantastycznych zdjęć, które można by zatrzymać. Jakikolwiek aparat kupisz – to i tak Ty robisz zdjęcia, a nie aparat. Aparat może tylko mniej lub bardziej przeszkadzać, albo pomagać. Jeśli jesteś początkującym miłośnikiem fotografii, to skąd masz wiedzieć, co dla Ciebie w aparacie będzie najważniejsze? Dowiesz się, jak będziesz robić zdjęcia i chłonąć wiedzę, na przykład na naszych warsztatach.
Coś więcej
Pewnie powiesz – dobrze, ale jednak wolę się kierować czymś więcej, niż wyglądem, ceną i wygodą. Chcę mieć aparat, który da mi na początku “coś więcej”, niż pierwszy lepszy. Słusznie – to “coś więcej” to możliwość kontrolowania ustawień aparatu, przynajmniej niektórych. Wymienimy te najważniejsze, z zastrzeżeniem, że nie musisz mieć nawet bladego pojęcia, co one oznaczają (tego się nauczysz na naszych warsztatach). Po prostu: gdy już wybierzesz aparat według wyglądu / ceny / wygody, spytaj sprzedawcę, czy w danym modelu można kontrolować samodzielnie:
- przysłonę,
- czas migawki (lub naświetlania, na nasze potrzeby to to samo),
- korekcję ekspozycji (lub naświetlania),
- czułość matrycy (tzw. ISO)
- ostrość.
Jeśli można kontrolować powyższe, a do tego aparat jest ładny, tani i wygodny – kupuj!
Lustrzanka czy nie?
Pewnie zaświta Ci w głowie pytanie: czy mój aparat powinien być „lustrzanką”? Kupując lustrzankę na pewno nie popełnisz błędu, to są aparaty, które pozwalają łatwo fotografować i drzemią w nich duże możliwości. Ale dziś raczej napiszemy NIE! Nie kupuj lustrzanki, o ile nie wynika to z jakiejś bardzo konkretnej potrzeby jakiejś bardzo konkretnej funkcji. Dziś to już era tzw. bezlusterkowców, zwłaszcza że Nikon i Canon się obudzili i dołączyli do Sony, Fuji i Olympusa. Jest w czym wybierać!
Aparaty kompaktowe? Chyba szkoda czasu… Równie dobrze sprawdzi się smartfon. Ale… taka np. Fuji X100F może niejednego miłośnika fotografii skusić samym swoim wyglądem, a poza tym to naprawdę świetny aparat!
A na dodatek
Poniżej jeszcze kilka porad, które mogą się przydać, gdy ktoś się waha pomiędzy dwoma aparatami:
- Jeśli guziki sterujące rzeczami z poprzedniej części poradnika są łatwo dostępne – to świetnie.
- Jeśli aparat ma obiektyw z tzw. zoomem, sprawdź, czy łatwo się ten zoom używa. Na przykład: wygodniej jest, gdy można to robić odpowiednim pierścieniem na obiektywie, a nie guziczkami z tyłu aparatu.
- Jeśli da się wygodnie ustawiać ostrość ręcznie (podobnie jak zoom), a nie tylko automatycznie, to też fajnie i plus dla aparatu.
- Użyj wyszukiwarki i znajdź w internecie recenzję aparatu z przykładowymi zdjęciami.
I to właściwie wszystko. Pozornie wybór pierwszego aparatu jest bardzo trudny, ale tylko pozornie, a na pewno nie warto tracić na niego zbyt wiele czasu. Jeśli ktoś będzie Cię próbował przekonać, że koniecznie musisz mieć inny aparat niż ten Twój wypatrzony, albo będziesz potrzebować jakiejś konkretniejszej porady, skontaktuj się z nami, na pewno doradzimy.
Bonus dla cierpliwych
Jeśli ktoś wytrwał do tego momentu, to teraz garść konkretów, czyli subiektywna lista najciekawszych aparatów, które możesz kupić “w ciemno” i na 99,9% będzie to świetny zakup.
Najlepsza lustrzanka na start: Nikon D5600 lub Nikon D3500 (lub starsze modele tych dwóch serii) z obiektywem 18-55 VR. Ten pierwszy aparat jest o tyle fajniejszy, że ma odchylany ekranik oraz wbudowany interwałometr, który pozwala na kilka ciekawych zabaw fotograficzno-filmowych. Kolejnym zakupem powinie być obiektyw 35/1.8G DX albo 50/1.8G, w zależności od upodobań (cena prawie ta sama). Dlaczego? Bo to są najtańsze i jednocześnie najlepsze dwa obiektywy Nikona, które dzięki swojej budowie (bardzo mała minimalna przysłona) dadzą Ci dostęp właśnie do tego, czym się szczycą lustrzanki i co wyróżnia zdjęcia nimi robione od innych aparatów – do wygodnego kontrolowania tzw. głębi ostrości i rozmywania tła. A Nikona polecamy dlatego, że na dziś obiektyw 35/1.8 nie ma odpowiednika u innych producentów, a przy okazji uważamy Nikona za najłatwiejszego w obsłudze i najbardziej przyjaznego początkującym fotoamatorom. Ale nie zapomnij o nadrzędnej naszej tezie – wygoda to rzecz subiektywna, więc rusz się do sklepu i weź do ręki także równorzędne aparaty innych producentów z podobnymi obiektywami. Dlaczego nie nowy Nikon D5200 czy D5300? Krótko i na temat: bo za drogi i naszym zdaniem w stosunku do D5100 nie warto. Różnice między nimi są (jak dla nas!) mało znaczące i nie usprawiedliwiają różnicy w cenie. Na koniec dodajmy, że jeśli ktoś szuka malutkiej lustrzanki, to powinien się przyjrzeć Canonowi EOS 100D.
Najlepszy kompakcik na start: tutaj działa zasada – kup po prostu najładniejszy i jak najtańszy. Producent w zasadzie bez znaczenia. Dziś można kupić bardzo dobry aparacik do kieszeni już w okolicy 300 zł. A jeśli masz współczesny smartfon, to w zasadzie możesz sobie darować kupowanie kompakcika… Chyba że wspomniana Fuji X100F. Zwróć też uwagę na aparaty “dla aktywnych”, np. serię “tough” Olympusa.
Bezlusterkowce. Na dziś to chyba najlepszy wybór, mimo paru wad tych aparatów. Wiodące serie to: Olympus PEN i OM-D, Panasonic LUMIX (świetne do filmowania), Fuji X, Nikon Z, Canon R i Sony Alfa. Nasze ulubione aparaty w segmencie bezlusterkowców to Olympus OM-D E-M1 mark II i III (ale też M5 i M10 i seria Pen), Fuji X-T2/X-T3/X-T4 i X-Pro2/X-Pro3 oraz Nikon “retro” Zfc. Jeśli szukasz aparatu z tzw. “pełną klatką”, to w Sony najciekawszy jest A7 III, wśród Canonów EOS RP, a wśród Nikonów Z5.
Lustrzanki dla zaawansowanych: Tu sprawa jest bardziej skomplikowana, bo osoby zaawansowane będą dzieliły każdy włos na czworo. Takie osoby zapraszamy na indywidualne konsultacje. Prawdopodobnie najlepszym wyborem na dziś jest Nikon D500 lub Nikon D850.
A co z używaną “pełną klatką”? Jeśli wiesz o co chodzi w tym temacie, to rozważ polowanie na używane Canony EOS 5D (nawet pierwsza wersja) oraz Nikona D700. To są prawdziwe perełki, a nierzadko można znaleźć używane w dobrym stanie za całkiem przystępną cenę.
Słówko podpowiedzi dla tych, którzy się zastanawiają, w czym “pełna klatka” jest lepsza od mniejszego formatu Micro 4/3, APS-C czy DX. Najkrótsza odpowiedź na dziś to: w niczym. Pod pewnym względem nawet jest gorsza – aparaty “pełnoklatkowe” są większe, cięższe, wymagają też większych i cięższych obiektywów. Są jednak dwa powody, z powodu których być może warto dopłacać: pierwszy powód to lepsza jakość wykonania i wytrzymałość – choć to dotyczy raczej tylko topowych modeli. Drugi powód jest jednak bardzo realny i praktyczny, choć dotyczy tylko lustrzanek: większy, jaśniejszy i wygodniejszy wizjer. Zwłaszcza w najnowszym Nikonie D850. Tak, teoretycznie większa matryca pozwala na uzyskanie mniejszej głębi ostrości, ładniej rozmytego tła i mniej zaszumionego zdjęcia, gdy jest mało światła. Ale w praktyce te różnice mogą się okazać mało znaczące. To temat na dłuższe “posiedzenie”.
Stare, ale jare: tutaj wymienimy kilka aparatów, które mimo wieku i nadchodzącej przestarzałości nadal warto wziąć pod uwagę. Nie przypadkiem są to aparaty chętnie kupowane przez zawodowych fotografów i miłośników fotografii. Nikon D750 i Canon EOS 5D Mark (III/IV) to naszym zdaniem lustrzanki o najlepszej relacji jakości i możliwości do ceny. Nikon Df – jeśli ktoś lubi styl retro. Podobnie Canon EOS 1D X Mark III czy Nikon D6, które są być może nadal najlepszymi aparatami reporterskimi do najcięższych zastosowań.
Nikon D850 to najlepsza lustrzanka “półprofesjonalna”, która się przyda np. gdy potrzebujesz bardzo dużej rozdzielczości. Nikon D3s, a nawet D3, to znakomite aparaty reporterskie, które “nie chcą się zestarzeć”. Leica M – o tym aparacie pisać nie trzeba. Jeśli kogoś stać na produkty tej firmy, to powinien spróbować. Prawdopodobnie nie będzie chciał potem fotografować czymś innym (choć to też kwestia gustu, system Leiki jest specyficzny).
Dla bardziej dociekliwych: format ma znaczenie. Wszystkie aparaty, o których tu piszemy, mają małe matryce, którymi rejestrują zdjęcia (i filmy). Nawet tzw. “pełna klatka” jest przecież tak naprawdę “małym obrazkiem”, prawda? Coś, co dziś przez większość(?) fotografów jest uważane za standard i punkt odniesienia (klatka filmu i matryca cyfrowa w rozmiarze 24x36mm), było przecież kiedyś miniaturową wersją “prawdziwych” aparatów, które dziś nazywamy średnio- i wielkoformatowymi. Nazwane właśnie “małym obrazkiem” zostało stworzone dla fotoamatorów i reporterów, którym większy format nie był potrzebny, a nawet przeszkadzał (bo był za duży i za drogi). Warto zainteresować się tematem, zwłaszcza że aparaty średnio- i wielkoformatowe można dziś kupić niekoniecznie wydając fortunę (najnowsze cyfrowe modele), ale nierzadko śmieszne grosze (używane, stare, analogowe czyli na film). Wiadomo – dojdą koszty filmu, wywołania, skanowania lub kupna skanera. Ale kto ciekawy, to się zainteresuje tematem i być może się zakocha.
A co z lustrzankami na film? No właśnie, w sumie to samo co powyżej. Dziś można wylicytować na aukcjach stare, analogowe aparaty na film, nie tylko lustrzanki zresztą. Od legendarnej Leiki M3 do Nikona F100. Sławny Canon EOS 5, manualne Nikony z serii FM czy FG, Canon AE-1 Program i wiele, wiele innych. O Zenitach nie wspominając… Nikona F6 – marzenie.
Mam tyle i tyle pieniędzy, potrzebuję aparatu do tego i tego. Czy możecie doradzić mi KONKRETNIE, co najlepiej kupić? Tak, możemy, napisz do nas: (kliknij tutaj i wypełnij formularz).
Dodaj komentarz